W słowach kilku o modelach magii

Ostatnio bardzo dużo internetowych dyskusji tyczy się tematyki modeli magicznych. Wiele pytań i wątpliwości padło, z których część pozostała bez odpowiedzi. Zdecydowałem się więc napisać artykuł przedstawiający moje (być może nieco kontrowersyjne) podejście do tej całej sprawy. Nim jednak przejdziemy do tego, krótkie wprowadzenie. Polecam też zapoznać się z artykułem Fratra U.D. na ten temat.

Czym są modele magiczne? To różne sposoby opisania podstawy mechaniki działania rzeczywistości, a w tym – magii. To hipotezy powstałe w wyniku prób odpowiedzi na różnorakie pytania, np. “jak działają magiczne rytuały?” albo “co czyni przedmiot magicznym?”. W historii jak dotąd wystąpiły cztery główne. Są to:

1. Model spirytualny

Najstarszym modelem magicznym jest prawdopodobnie model spirytualny. Wyrasta on bowiem z animizmu, który niejako wpisany jest w ludzki sposób postrzegania świata od urodzenia. Małe dzieci nie rozróżniają przedmiotów “ożywionych” od “nieożywionych”. Dopiero dorastając, pod wpływem otoczenia podział ten zaczyna się kształtować. Jednak dziesiątki tysięcy lat temu ludzie nie uznawali takiego podziału w ogóle. Wszystko było żywe, każda rzecz miała swojego ducha i własną wolę. Ślady takich poglądów widzimy nadal w pewnych wyrażeniach językowych, takich jak “złośliwość rzeczy martwych”, dziś klasyfikujących się do pojęcia oksymoronu.

Jak zostało to opisane w naszym dokumencie “Początek i Znaczenie Tradycji Magicznej“, pierwszymi magami byli najpewniej szamani. Ich sztuka opierała się właśnie głównie na pracy z duchami. Choć ciężko tutaj mówić o czymkolwiek z przekonaniem, to prawdopodobnie najpierw praktyki te odbywały się w formie duchowej podróży. Zaklinacz indukował trans aktywnie, np. poprzez ćwiczenia umysłowe i fizyczne, lub pasywnie, za pomocą środków psychoaktywnych czy wsłuchując się w odpowiednie dźwięki, a następnie w swojej telepatycznej podróży odbywał rozmowy z duchami i zaklinał je (chciałoby się rzec – siłą perswazji) do wykonania jego woli.

W modelu tym nie było jako takich “magicznych narzędzi”. Jedynym źródłem cudów były same duchy, a jeśli jakiś przedmiot był wykorzystywany w obrzędach, to tylko dlatego, że jakiś duch tak chciał. To samo tyczyło się przebiegu samych rytuałów – dyktowane były one przez istoty, z jakimi się pracowało. Zresztą, metody indukcji transu również podyktowane były przez duchy. Uznawano je zatem za samoświadome, inteligentne i mające własne preferencje – zupełnie jakby byli to ludzie, po prostu niematerialni.

Wedle modelu spirytualnego człowiek oczywiście także posiada swojego ducha i tak po śmierci szaman stawał się często duchowym przewodnikiem dla kolejnej generacji. Ważną częścią życia była zatem kultywacja pamięci o zmarłych. Całkiem prawdopodobne jest, że w wyniku takiej tradycji “przodkowie” urośli w końcu do statusu bogów. (Oczywiście, w tym wszystkim brało udział jeszcze wiele innych czynników, na omówienie których nie starczy tutaj miejsca).

Ludzie korzystali z pomocy duchów przez wiele lat, aż w końcu ktoś musiał zadać to jedno kluczowe pytanie, z którym do dziś model spirytualny się zmaga – “Jak?”. Jak to jest, że duchy mogą wpływać na naszą rzeczywistość? Jak to się dzieje, że bogowie wiatru poruszają drzewami? W jaki sposób następują te wszystkie magiczne uzdrowienia i inne cuda?

2. Model energetyczny

W celu odpowiedzi na te wszystkie pytania, zaczęto dogłębniej badać kwestię ducha. Czym właściwie jest ten “duch”? Teraz, nie sposób określić, czy stało się to z inicjatywy człowieka, czy też panteonu, natomiast bogowie zdecydowali się opisać ludzkości sposób, w jaki świat powstał. Zaczęto wtedy postrzegać, że rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana. Świat duchowy nie jest jednolitą płaszczyzną, lecz składa się z wielu warstw czy poziomów. Duch przestał być rozumiany jako część człowieka “po drugiej stronie”, lecz jako istniejąca w wyższym wymiarze energetyczna matryca tworząca świat i dająca życie.

Narodziły się różne pojęcia określające tę wszechobecną energię. Zależnie od miejsca, nazywano ją różnie: Chińczycy mówili o Wu, Hindusi o pranie, a polinezyjskie plemiona o manie. Nawet egipski bóg Heka zaczął być rozumiany bardziej jako siła niż spersonifikowana postać. Co więcej, w wielu z tych przeróżnych kultur wiązano ową życiową moc z oddechem: Heka zamieniał się miejscami lub był utożsamiany z bogiem powietrza i nieba Szu, a hebrajskie Ruach (Duch) tłumaczy się także jako oddech. O pranie nie trzeba chyba wspominać. Nic więc dziwnego, że energię zaczęto kojarzyć z takimi pojęciami jak wibracja czy mowa.

Zaczęto zatem wierzyć, że wszechświat powstał poprzez Słowo, zaś przy okazji duch czy bóstwo, które przekazało tę historię ludzkości, wyniesiono do statusu Boga Ojca czy Absolutu. Dało to początek takim magicznym koncepcjom jak “prawdziwe imię ducha”, “zaklęcia”, “słowa mocy”, czy “magiczny język”. Oczywiście, początkowo one wszystkie miały być jedynie pomocami do nakierowania energii i nadania jej intencji. To z kolei mogło doprowadzić do wynalezienia bardziej skomplikowanych magicznych symboli i narzędzi.

Energia uznawana była za inteligentną, ale nie posiadającą świadomości czy woli. Była ona zatem plastyczna i uginała się pod wpływem intencji. Zadaniem maga było więc skoncentrowanie uwagi i wyrażenie swojej woli, dzięki czemu nakierowywał energię na wybrany cel. Co więcej, energia miała zachowywać się jak woda, można było wobec tego “wlać ją” do jakiegoś przedmiotu, nadając mu odpowiednie zdolności. W ten sposób mag konsekrował różne rzeczy, tworząc z nich magiczne narzędzia lub talizmany, które spełniały jakąś określoną funkcję.

Poza płynnością energii, miała ona jednak też inną jakość wody, a mianowicie – w pewnych warunkach, czy po prostu z biegiem czasu, dochodziło do jej “wyparowania”, więc magiczne działania i przedmioty nie działały wiecznie. Narzędzia i talizmany należało co jakiś czas ponownie ładować, a rytuały powtarzać dla utrzymania ich efektu. W innym wypadku energia zmieniała swój “stan skupienia” i tym samym swoje właściwości.

Na tym etapie późnej starożytności zaczęto tworzyć wiele różnych systemów klasyfikacji poziomów duchowego świata, jak np. siedem niebios pre-kabalistycznej tradycji żydowskiej, które z czasem ewoluowały w znane nam dzisiaj kabalistyczne Drzewo Życia, nadając im różne szczególne jakości. A jako że Niebo i Ziemia są ze sobą nierozłączne, to powstało też pojęcie korespondencji magicznych, które obecnie stanowią trzon teorii magii (zwłaszcza w materialistycznej praktyce). Na wiele lat zapomniano nawet, że wszystkie te magiczne pomoce są tylko tym – pomocami – i uważało się je za coś absolutnie koniecznego. W takiej formie istniało to przez dobre parę tysiącleci, aż w końcu ktoś odważył się to zakwestionować…

3. Model psychologiczny

Jesteśmy już niemal w czasach współczesnych. Nauka niezwykle przyśpieszyła swój rozwój, przez co kwestie duchowe często zaczęto znieważać. Można powiedzieć, ża magia zeszła do podziemia. Jednak mimo to, rosnący sceptycyzm zostawił w niej swój ślad. Ludzie przypomnieli sobie, że symbole to tylko… symbole – i są subiektywne. Absurdalne byłoby przecież założenie, że istnieje gdzieś kosmiczna czy duchowa komisja, która decydowałaby o tym, jak bliska jest analogia wybranych przedmiotów i niematerialnych planów. Wszystko jest względne, zatem korespondencje nie stanowią jakiejś koniecznej czy uniwersalnej zasady. Doprowadziło to z kolei do przekonania, że tak naprawdę są one wszystkie arbitralne, gdyż istotniejszy jest odpowiedni stan umysłu samego maga.

W modelu psychologicznym nie ma skomplikowanych reguł. Magiczne przedmioty są takie tylko wtedy, gdy mag je za takowe uzna. Innymi słowy, wszelkie elementy rytuału mają po prostu wprowadzić praktyka w odpowiedni nastrój, w którym możliwe jest dla niego wdrukowanie sobie wybranych sugestii. Według zwolenników tej idei tym właśnie jest magia – nieco ubarwioną autosugestią.

Oczywiście, zrodziło to kolejne problemy. Zaczęto uważać, że skoro rytuały jakie się wykonuje, narzędzia z jakich się korzysta, czy to jak duchy się danej osobie ukazują – jeśli to wszystko jest subiektywne, to jest faktycznie nieprawdziwe. Prawdziwy ma być jedynie umysł, który je postrzega. Jednak co wtedy, gdy rytuał nie uwzględnia w ogóle transu? Albo gdy magiczne działanie wywiera skutek w rzeczywistości niezależnej od maga, np. stworzony przez niego talizman trafia w ręce nieświadomej faktu osoby – co się oczywiście zdarza – i wywiera mimo wszystko należyty skutek? Trzeba się zatem zastanowić, gdzie ów umysł się kończy?

Za jednego z ojców modelu psychologicznego uznaje się powszechnie Aleistera Crowleya. Niestety, to całkowicie błędne. Jak to? Cóż, to drobne nieporozumienie. Prawdą jest, że Therion mówił takie stwierdzenia jak “duchy są częścią naszego umysłu” i inne podobne. Problem jednak w tym, że dla niego ludzka psychika nie kończyła się w miejscu granic naszej czaszki, jak to uważa się obecnie. Faktycznie, jego podejście było dużo bliższe modelowi energetycznemu, gdzie mikrokosmos i makrokosmos były ze sobą ściśle powiązane.

Owe nieporozumienie wynika z tego, że Crowley za życia doznał Absolutu – wykroczył poza dualizm. Z perspektywy Stwórcy wszystko znajduje się “wewnątrz”, dlatego też patrząc na świat z tego najwyższego poziomu, to faktycznie – cały wszechświat jest w naszej głowie. Jednak to w istocie najgłębsza warstwa rzeczywistości i nie każdy miał okazję jej uświadczyć. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że ludzie błędnie to interpretują. Ba – też kiedyś źle to widziałem, póki sam nie przekroczyłem Otchłani.

Można więc powiedzieć, że mamy drugi model psychologiczny, który mówi, iż podobnie jak w modelu energetycznym – rzeczywistość ma wiele poziomów czy warstw, a człowiek jest taką wielowarstwową istotą, która na najniższym poziomie doświadcza wielości indywidualnych bytów, a na najwyższym – wszystko widzi jako jeden prosty organizm. “Jak na górze, tak i na dole”, więc mag oddziałuje na świat zewnętrzny (makrokosmos) poprzez wpływanie na jego reprezentację w swoim wnętrzu (mikrokosmos).

Pragnę podkreślić, że model ów nie twierdzi, jakoby wszystko było tylko wytworem ludzkiego mózgu. Po prawdzie, jeśli zastanowimy się szerzej nad bardziej rozmaitymi doznaniami mistycznymi pokroju Przekroczenia Otchłani, ta kwestia staje się bardzo klarowna. W końcu podczas tego wydarzenia nasza świadomość doświadcza z pełną intensywnością wszystkich możliwości – każda rzecz, jaka tylko mogłaby się wydarzyć, a także te, które miały lub będą miały miejsce we wszechświecie, zostają przeżyte przez maga w jednej chwili z dokładnością równą fizycznej. Jeśli więc ktoś uważa, że to wszystko jest wytworem naszego mózgu, to jest to równoznaczne z uznaniem, iż w istocie jesteśmy uśpionym Absolutem.

Tak też Crowley w różnych miejscach pisał, iż każde duchowe wrażenie musi być jakoś odzwierciedlone w formie chemicznej reakcji w naszych głowach. Jeśli więc odpowiednio zbadamy nasze ciała w momencie wykonywania magicznych działań, będziemy w stanie je następnie odtworzyć poprzez zadziałanie bezpośrednio na ciało. Jak to raz świetnie ujął Oth: “Człowiek na co dzień wykorzystuje wszystkie prawa Wszechświata, ale robi to AUTOMATYCZNIE. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo magiczne jest funkcjonowanie naszego ciała. Magia polega na tym, by zrozumieć te zjawiska i uczynić je świadomymi.”

Czy to oznacza, że z perspektywy ponad Otchłanią prawdziwy jest model psychologiczny? Nie. To prawda, że względem Absolutu wszystkie rzeczy są ze sobą połączone. Jednak ponieważ to nieopisany potencjał, są one połączone na wszystkie możliwe sposoby. Przypomina to więc raczej czysty Chaos, który można nadal z równym powodzeniem uporządkować w dowolny sposób. Każdy model jest zatem tak samo prawdziwy. Z drugiej strony, gdybym miał wybrać jeden, najbliższy poziomu Boga, to byłby to

4. Model informacyjny

Wyżej wyjaśniłem, dlaczego nie model psychologiczny, ale czemu spirytualny i energetyczny też odpadają? Cóż, dla Absolutu nie ma nic na zewnątrz, nie ma więc za bardzo miejsca na jakieś zewnętrzne istoty. Podobnie, skoro na tym najwyższym poziomie panuje absolutna jedność, to tak samo wszystkie te warstwy duchowego świata są jednym – nie ma zatem żadnej energii, wszystko jest stałe. Co wobec tego czyni model informacyjny takim wyjątkowym?

Jeśli ponad Otchłanią wszechświat to po prostu chaotyczna, nieokreślona masa, to aby cokolwiek powstało, potrzebny jest opis – informacja. Praktyka według tego modelu przypomina trochę programowanie. Informacja nie ma ilości i jakości, bo to ona je ustala. Informatyczne kody można więc dowolnie powielać bez żadnego wysiłku. Co więcej, raz wgrany kod pozostanie tam tak długo, aż go ktoś nie usunie. Informacja nie wycieknie jak energia – można ją jedynie wymazać lub nadpisać. No i do wykorzystania informacji nie potrzeba koncentracji – wystarczy sama intencja.

Choć można się go dopatrywać u początków magicznej praktyki, to oficjalnie model ten jest najmłodszy ze wszystkich. Z tego też powodu bardzo niewielu faktycznie z niego korzysta i mało zostało na ten temat napisane. Z ogólnodostępnych materiałów, najbliższe modelu informacyjnego wydaje się podejście Alana Chapmana, określające magię jako naukę, sztukę i kulturę doświadczania prawdy. To bardzo proste. Ustalamy zwyczajnie, że jakieś działanie oznacza realizację wybranego celu, wykonujemy je i skoro doświadczenie jest prawdą, to nasza wola musi się spełnić. Trzeba już wtedy tylko czekać i uważać, aby przypadkiem nie zneutralizować tak zapisanego kodu jakimś kolejnym.

Niesamowite, jak niewiele trzeba, prawda? W modelu tym tak naprawdę można wywierać ogromny wpływ, stosując tylko proste gesty, jak pstryknięcie palcami. Informacja wykracza poza pojęcie prędkości i przestrzeni, nie trzeba więc do tego ani wielu miesięcy energetycznego ładowania danego gestu, ani wielu tygodni tworzenia kotwicy w podświadomości, ani nawet dni negocjowania z duchem. Niestety, w praktyce jest to trudne, jeśli nie przekroczyło się Otchłani i nie doświadczyło się jako prawdy nieustrukturyzowanej rzeczywistości.

No dobrze. Omówiliśmy już cztery modele magii. Co teraz? Wiele osób miesza ze sobą kilka modeli. Chyba najpopularniejsza jest mieszanka spirytualno-energetyczna, jaką posługiwali się m. in. adepci Zakonu Złotego Brzasku. Innym ciekawym miksem może być metoda enochiańskiego skryptu, która łączy w sobie model spirytualny z informacyjnym, traktując anioły jako siłę sprawczą, a ich enochiański niczym język programowania. Jakie jest zatem moje podejście? Czy skoro przekroczyłem Otchłań, to korzystam tylko z modelu informacyjnego?

Otóż nie. Frater U.D. opisał jeszcze jedną opcję, tzw. “meta-model”. Polega to na tym, że w różnych sytuacjach korzysta się z różnych modeli. Weźmy np. kwestię uzdrawiania – nie wiem jak tobie, ale mi dużo prościej wyobrazić sobie leczącą energię, niż walkę duchów o zdrowie pacjenta. I odwrotnie, gdy potrzebuję się czegoś nauczyć, łatwiej mi zapytać ducha, niż łowić odpowiedzi z oceanu informacji. Podobnie też gdy chcę się odciąć od duchowych wpływów, silniejszy efekt uzyskuję, gdy uznam je za części mojego umysłu. Natomiast gdy pożądane wydarzenie jest zbyt złożone (lub zbyt proste), by je jakoś sensownie określić kabalistycznie, najwygodniej jest mi po prostu zaprogramować je w formie kodu.

Jak rzecze Nuit w “Księdze Prawa”: “Każda liczba jest nieskończona, nie ma różnicy” – tak też wszystkie modele są równie (nie)prawdziwymi opisami nieokreślonej rzeczywistości. Zachęcam zatem do korzystania z nich wszystkich, zależnie od okazji. Oczywiście, uprzedzam tutaj, iż aby opanować założenia jakiegoś modelu najpierw należy trzymać się go przez jakiś czas. Dopiero z czasem faktycznie możliwe będzie skakanie z kwiatka na kwiatek bez utraty skuteczności. Prawdziwa Magia Chaosu jest efektem przepracowania wielu innych systemów. Od niej się więc nie zaczyna – na niej się kończy.


Autor: Frater L.V.X.

4 comments

  1. salat · April 2, 2017

    bardzo ciekawa proba opisu ewolucji modeli i postrzegania swiata – ale czy nie wydaje ci sie ze za bardzo to wszystko uogolniles, zwlaszcza jesli chodzi o przejscie spirytystyczny-energetyczny? rozne kultury wyksztalcily rozne podejscia do swiata i ciezko znalesc przyklady mowiace o tym ze na polinezji pojecie many wyewoluowalo z wczesniejszego podejscia czysto spirytualnego. starozytna kultura grekow i rzymian tez raczej nie uwzgledniala modelu energetycznego bo nic takiego nie znajdujemy w mitach, przyznam tez ze ciezko mi znalesc powiazanie miedzy hinduizmem a judaizmem 😉

    tak czy inaczej ciekawi mnie twoj opis modelu informacyjnego z pkt widzenia powyzej otchlani. ja osobiscie postrzegam symbole takze jako zapis informacji rowniez w modelu psychologicznym i takie podejscie dobrze mi sie sprawdza przy pracy z alfabetem pragnien – widzialem ze do podobnych wnioskow doszedl tez patrick dunn opisujac to szerzej w postmodern magic (chociaz jego ksiazka miejscami jest hmm dosc zabawna) i widze pewne analogie u jodorowskiego w psychomagii – ciekawi mnie wiec jak sam to widzisz?

    niezaleznie od tego fajnie ze poruszyles watek rozleglosci umyslu w modelu psychologicznym. czesc jego krytykow blednie zaklada ze ten model zamyka cala sile sprawcza swiata w naszych umyslach – a zalozenia tutaj sa przeciez zgola przeciwne

    swoja droga widze ze jestes naprawde sporym entuzjasta tego ze technologia bedzie nam pomagac w odtwarzaniu procesow myslowych, jednak scenariusz wykorzystania tego do szeroko rozumianej kontroli spoleczenstwa jest jak dla mnie bardziej prawdopodobny…

    Liked by 1 person

    • Ipsissimi · April 2, 2017

      Oczywiście, jest to bardzo uogólnione, ponieważ to strasznie trudna tematyka i rozwięzły opis nadawałby się na artykuł naukowy, jeśli nie książkę. Wiadomo, że w różnych miejscach ten proces odbywał się różnie w mniejszym lub większym stopniu, aczkolwiek schemat pozostaje ten sam. Co prawda, istniały teorie właśnie odnośnie Oceanii, jakoby ichniejszy animizm poprzedzony był modelem energetycznym, ale nie przemawia to do mnie za bardzo, a i nie jest to podstawa by twierdzić, iż tak było wszędzie, szczególnie, że to wyjątkowy przypadek dość.

      Odnośnie Greków – w późnej starożytności te koncepcje rozwijały się dzięki filozofom, np. jako apeiron (coś a la hinduska akasha) czy cztery elementy, które wzięły się u nich przecież od Wiatrów. W tym przypadku widać nawet dobrze potencjalną przyczynę porównania energii do wody, wszak źródłem tego podstawowego pierwiastka był Chaos, który tak samo przyrównywano do oceanu.

      Jak chodzi o Hinduizm i Judaizm – powiązań jest sporo. Choćby mit stworzenia jest niemal identyczny, tak jak i ogrom poświęconej uwagi na kwestię słów (kabała słowna, mantry).

      Ciężko odnieść mi się do książki Dunna, bo choć jestem przekonany, iż ją czytałem, kompletnie jej nie pamiętam. Wszelkiego rodzaju symbole również uważam za zapisy informacyjne, bo na tym niejako opiera się ich arbitralność. Jak pisałem, ponad Otchłanią rzeczywistość to czysty Chaos, bezkształtna, nieokreślona masa Niczego.

      W tej postaci jest ona potencjałem, który możliwy jest do zamanifestowania poprzez jego opisanie, ograniczenie, zamknięcie w logiczną strukturę (Logos-Słowo). Oczywiście, względem człowieka, rzeczywistość jest już uformowana w jakiś sposób, więc trzeba odpowiednio te struktury przeprogramować.

      W praktyce też czasem łączę to z modelem psychologicznym poprzez przywrócenie sobie perspektywy Absolutu, aczkolwiek zachowując uważność nie jest to konieczne. Magiczne działanie informacyjne może nie mieć w istocie żadnego odwzorowania na jakimkolwiek innym planie od idei.

      Czy o taką odpowiedź Ci chodziło?

      Twoje zmartwienia odnośnie nowych technologii są zrozumiałe. Jednak przy badaniach substancji psychodelicznych dowiedziono, że stan neurologiczny przy takiej aktywności mózgowej, jaką serwują silne mistyczne stany, koreluje z pobudzeniem u ludzi pozytywnych uczuć, jak miłosierdzie. Myślę więc, że na tym etapie inwigilacja przestanie być problemem.

      Like

  2. belzebup · April 2, 2017

    “Jednak przy badaniach substancji psychodelicznych dowiedziono, że stan neurologiczny przy takiej aktywności mózgowej, jaką serwują silne mistyczne stany, koreluje z pobudzeniem u ludzi pozytywnych uczuć, jak miłosierdzie. Myślę więc, że na tym etapie inwigilacja przestanie być problemem.”

    Pewnie dlatego wszyskie substancje psychodeliczne są nielegalne ;] Pytanie zatem, czy kiedykolwiek dojdziemy do takiego etapu (jako ludzkość). W obecnej chwili bardziej prawdopodobny wydaje mi się scenariusz Orwella albo Huxleya (czy mieszanka obu).

    Co do modelu informacyjnego. Niby jest on stosunkowo nowy, ale czy wszyskie zaklęcia, słowa mocy albo magia sympatyczna czy kabała nie odwołują się bardziej właśnie do niego, niż do modelu energetycznego? Wszystko to jest swoistym “kodem”, który “programuje” rzeczywistość.

    Like

    • Ipsissimi · April 3, 2017

      Między innymi to miałem na myśli pisząc zdanie: “Choć można się go dopatrywać u początków magicznej praktyki…”

      Liked by 1 person

Napisz Wiadomość | Leave a Reply