Wyznania Maga
Praktyka magiczna życia codziennego
Uwaga! Przed Wami kolejna książka Lona Milo Duquette. Tym razem przedstawię Wam “Wyznania Maga”, czy też “Magiję Domową” (angielski tytuł brzmi “Homemade Magick”). Na wstępie zaznaczę, że premiera jej polskiej edycji była naprawdę bardzo szybka, nawet pomimo opóźnienia. W oryginale pojawiła się ona w sierpniu 2014 i po niecałych 6 miesiącach jest już u nas – w Polsce. Oceniając formę, muszę przyznać, że jak na tak krótki czas, nie jest taka zła. Co prawda, korekta minęła troszkę błędów (w tym kilka rzeczowych, np. pomylenie tarotowej karty Maga z Głupcem), ale nie sprawia to aż tak wielkiego problemu. Lekko naciągany, ale mogę przyznać punkt. Tłumaczenie jest bardzo dobre i świetnie oddaje humorystyczny styl Lona – tu nie ma nic do dodania. Co do wizualnej strony okładki, pierwotnie była ona różowa i przesadnie wypełniona różnymi okultystycznymi symbolami. Jednakże, wielu potencjalnym czytelnikom się to nie spodobało, więc kierownik Illuminatio zdecydował się zmienić ją na bardziej klimatyczną (co – moim zdaniem – zakończyło się sukcesem). Za to należy mu się ogromny plus! Sama książka ma natomiast 240 stron i w formacie A5 jest bardzo poręczna. Brak jednego punkta tylko za miękką okładkę. Formę oceniam zatem na dobry.
Treść, jak wskazuje sam tytuł, skupia się na sytuacjach wyjętych z życia autora – maga. Lon (na charakterystyczny sobie autobiograficzny sposób) omawia kwestie dotyczące Magiji Domowej, czyli tego, jak praktyka magii odbija się na naszym życiu codziennym. Zgadzam się z jego stwierdzeniem, że po przekroczeniu pewnych granic życie i magia stają się nierozłączne. Bardzo mi się ono podoba, bowiem ukazuje, że magia ceremonialna wcale nie polega wyłącznie na grze aktorskiej pełnej (często śmiesznych i drogich) rekwizytów, a także że możliwe jest odprawianie magicznych ceremonii w dowolnych warunkach. Jest to, oczywiście, bardzo kontrowersyjne podejście i pewnie wielu się z nim nie zgodzi. Aczkolwiek, jeśli by się tak temu bliżej przyjrzeć, czyż całe ludzkie życie nie jest jednym wielkim spektaklem?
W pierwszych rozdziałach autor opisuje podstawowe zagadnienia odnośnie inicjacji. Porusza wątek samopoznania, który jest najważniejszym elementem magicznej drogi. Jednakże, słusznie stwierdza również, że choć od poznania siebie powinno się zacząć, to rzeczywiście następuje to dopiero na końcu ścieżki inicjacyjnej. Lon znajduje jednak tymczasowe rozwiązanie tego problemu, sugerując, że jeśli człowiek nie zna siebie i nie wie co robi, to aby to zmienić, wystarczy zacząć udawać, że wie się kim się jest i co się robi. Dlatego też należy nadać sobie na nowo imię – magiczne motto – i dokonać samoinicjacji. Wiele osób uzna zapewne, że samoinicjacja nie jest tak samo dobra jak inicjacja. Ale! Najwyższa Boskość, Absolut, cały czas jest wokół nas, więc po co jakieś magiczne loże i skomplikowane rytuały? Na podstawie swoich doświadczeń, Lon uważa, że każda ceremonia inicjacyjna, nawet wykonana samodzielnie i/lub kompletnie spartolona – i tak odniesie swój skutek, będzie prawdziwą inicjacją.
Druga część książki poświęcona zostaje czterem podstawowym narzędziom ceremonialnego maga – różdżkom, pucharom, sztyletom i pentaklom. Celowo napisałem to w liczbie mnogiej, ponieważ choć mag powinien stworzyć swoje główne cztery narzędzia, to i tak z czasem będzie on w życiu zastępował je wieloma innymi przedmiotami. W kolejnych rozdziałach Lon opisał każdą z tych elementarnych broni – ich konstrukcję, znaczenie i przykładowe substytuty. Te ostatnie szczególnie mi się spodobały, gdyż zachęcają do bardziej złożonych rytuałów, nawet w takich sytuacjach, gdy nie ma się własnych narzędzi pod ręką. Na koniec zobaczymy też jak w domowych warunkach konsekrować narzędzia według formuły neofity, a także jak się z nimi obchodzić w przyszłości.
Część trzecia – i ostatnia – jest moją ulubioną. Lon opisuje tutaj wiele praktycznych wskazówek odnośnie magii. Nie chodzi tu jednak o wskazówki dotyczące praktyki magicznej, lecz dotyczące bycia magiem w życiu codziennym. Czytelnik dowie się tutaj o kilku wadach i zaletach bycia w związku z innym magiem, o tym jak zajmować się magią będąc w podróży, jak uczyć się poprzez nauczanie i wielu innych rzeczy. Za szczególnie wartościową uważam naukę poprzez nauczanie, gdyż moje doświadczenie potwierdza, że jeśli sami próbujemy coś przekazać komuś innemu, najpierw musimy zrozumieć to lepiej, dogłębniej, co skutkuje też znacznie lepszym utrwaleniem w pamięci. Ta część książki może też przypaść do gustu miłośnikom crowleyańskich rytuałów eleuzyńskich, bowiem Lon zamieścił w niej opis ułożonego przez niego ósmego rytuału – rytuału Ziemi – który zajmuje aż 30 stron. Osobiście nie przepadam za takimi godzinnymi ceremoniami, więc ciężko było mi przebrnąć przez ten fragment. Jednakże, rytuał ten może być źródłem informacji odnośnie mitologii greckiej, więc nawet jeśli nie zamierza się go odprawiać, warto go przeczytać.
Podsumowując, książka jest całkiem dobra, choć mogłaby być lepsza. Nie podobało mi się to, że Lon bardzo skrótowo opisał niektóre zagadnienia, które wymagają obszerniejszego wprowadzenia, co czyni tę lekturę odpowiednią dla osób mających już jakieś magiczne ugruntowanie. Z drugiej strony, może ona stanowić źródło motywacji do praktyki dla osób, które od lat studiują okultyzm jedynie w teorii. Standardowo, Lon swoim humorem (a także licznymi zdjęciami) umila czytelnikom podróż przez kolejne rozdziały, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Jednak pewne zagadnienia w niej zawarte mogą wymagać powtórnego przestudiowania, więc książka ta raczej nie będzie kurzyć się na półce po przeczytaniu jej tylko raz. Sądzę, że dzięki swobodzie jaką dają praktykowi, “Wyznania Maga” mogą być dobrym uzupełnieniem do jakiegoś magicznego podręcznika, jak np. “Magija Współczesna”. Moja całościowa ocena to 4/5.
Autor: Frater L.V.X.
Pierwszy raz opublikowano: 21.02.2015
Edycja: 21.02.2016