Zobacz też: Wiedza i Konwersacja Świętego Anioła Stróża – FAQ
Wiele o Przekroczeniu Otchłani zostało już na tym blogu napisane, szczególnie w ostatniej serii “Z pamiętnika Głupca“. Aby czytelnik lepiej zrozumiał tę kwestię, jaka stanowi centrum uwagi działalności tego bloga, postanowiliśmy sporządzić proste FAQ. Mamy nadzieję, że rozwieje to wątpliwości czytelników.
Czym jest w ogóle Przekroczenie Otchłani?
Przekraczanie Otchłani jest pojęciem stosowanym w zachodniej tradycji magicznej i oznacza pewien konkretny oraz szczególny etap na ścieżce adepta magii. W systemie A∴A∴ jest to Drugie Zadanie, jakie należy wypełnić, aby stać się członkiem Wielkiego Białego Bractwa (pierwszym jest Wiedza i Konwersacja Świętego Anioła Stróża). Ukończenie tego procesu charakteryzuje się gwałtowną zmianą w świadomości maga – wykonuje ona skok kwantowy poza granice relatywnej rzeczywistości, tworząc wrażenie bycia Zjednoczonym z Bogiem lub Absolutem, gdzie “nieskończoność” wydaje się skończona. Przekroczenie Otchłani koresponduje z “wejściem w strumień” – pierwszym etapem oświecenia w Buddyzmie.
Czy więc wymaga to wcześniejszego wypełnienia Pierwszego Zadania? Czy też bezpośrednie doznanie Absolutu może wydarzyć się ot tak?
Przekroczenie Otchłani tyczy się Absolutu, który jest wszechobecny i wieczny, więc samo w sobie jest niezależne od jakichkolwiek innych osiągnięć na wszystkich możliwych płaszczyznach i zupełnie dosłownie może się to przydarzyć każdemu. Nawet Aleister Crowley, który spopularyzował to pojęcie, oznajmił, iż każdy Neofita A∴A∴ (lub jakakolwiek osoba), może złożyć przysięgę Mistrza Świątyni – pierwszego w kolejności stopnia ponad Otchłanią. Z drugiej strony, Biblia mówi: “pukajcie, a będzie wam otworzone”, więc praktyki duchowe zorientowane na oświecenie są teoretycznie w stanie przyśpieszyć ten proces.
Jaka według ciebie jest najszybsza droga, żeby tego dokonać? Czy lepiej kierować się przy wyborze swoimi odczuciami i chęcią, czy może lepiej wybrać tę “najszybszą”? Jak to się ma do indywidualnego doświadczania czegoś i do samej wartości doświadczeń?
Niektórzy spekulują, że właśnie Święty Anioł Stróż jest najszybszą drogą do Przekroczenia Otchłani. Jest tak dlatego, że stanowi On reprezentację naszej Prawdziwej Woli, więc prowadzi nas trasą najbardziej bezpośrednią. Drugie pytanie nie ma więc sensu, ponieważ w tym wypadku to właśnie chęci są najkrótszą ścieżką. Jednak aby być w stanie właściwie odbierać przekazy od Anioła, konieczny jest wcześniejszy magiczny trening. Nie ma natomiast znaczenia system kształcenia, pod warunkiem tylko, iż jest poprawny (czyli pokrywa wszystkie niezbędne elementy), więc całość zależy od ilości włożonego w pracę wysiłku. Najskuteczniejsza jest codzienna praktyka, stopniowo pogłębiana i rozszerzana.
Czasami doznanie Przekroczenia Otchłani możliwe jest jednak przed osiągnięciem Wiedzy i Konwersacji i wówczas oznacza to tylko tyle, że osoba ta nie potrzebuje przechodzić przez etap pośredni, ponieważ zintegrowała go w jakiś inny sposób. Dla takiej osoby bardzo niewiele trzeba, aby wypełnić Wielkie Dzieło. Przechodzenie przez formalny trening, czy spełnianie innych “konieczności” może wcale nie być wymagane, ponieważ już zostało to przerobione wcześniej i nic nie da powtarzanie tego (a przynajmniej przed Przekroczeniem).
Czy doznanie to może się różnić w innych systemach? Jest to w jakiś sposób subiektywne, zależne od naszej drogi i paradygmatów?
Doznanie, czyli ta część procesu, która dzieje się w dualnej świadomości – tak, jest całkowicie zależne od jednostki. Wszelkie wskazówki i próby przybierają formę odpowiednią dla rozumu adepta, dlatego jeśli jest on Chrześcijaninem, okoliczności Przekroczenia Otchłani najpewniej zostaną ubrane w chrześcijańską symbolikę. Tyczy się to jednak tylko tego etapu, który wiąże się z naszą relatywną egzystencją. Doznanie Absolutu z kolei wykracza poza dualizm i z natury jest obiektywne. Gdyby było subiektywne, oznaczałoby to pominięcie jakiejś części całości i nie mogłoby być to już doznaniem Absolutu. Jeśli chodzi o sam proces, wspólnym elementem dla wszystkich tradycji zdaje się być także poprzedzający oświecenie okres kryzysu życiowego na wszystkich płaszczyznach.
Czym właściwie jest Otchłań?
W zachodniej tradycji ezoterycznej, bazującej na kabalistycznym Drzewie Życia, Otchłań wiąże się z teoretyczną sefirą Daat (Wiedzą), która znajduje się pomiędzy środkową i Górną Triadą. Trzy najwyższe sefiry, znajdujące się ponad Otchłanią, to najczystsze formy przejawu Boskości. Pod nimi rozciąga się granica, która powoduje rozpad idealnej Jedni na mniejsze części, co stwarza iluzję istnienia oddzielności i indywidualności pomiędzy elementami Absolutu. Otchłań jest zatem czymś podobnym do soczewki rozpraszającej światło. Przekroczenie jej wiąże się w takim razie z ujrzeniem świata w jego prawdziwej postaci, bez uprzedzeń wynikających z posiadania ego.
Choć Otchłań metaforycznie opisuje się jako swego rodzaju przestrzeń, to nie jest ona żadnym wymiarem czy miejscem istniejącym na jakimś planie rzeczywistości. Jest ona raczej zasłoną, która powoduje wrażenie oddzielnego istnienia owych planów. Można to wytłumaczyć geometrycznie: Pierwsza sefira – Keter – to punkt, będący jednocześnie nieskończenie wielkim i nieskończenie małym. Nie można go w żaden sposób opisać, ponieważ nie istnieje punkt odniesienia, jaki stanowi dopiero druga sefira – Chokma. Odległość między tymi punktami nadal jest jednak niepoliczalna i staje się policzalna jedynie wraz z trzecim punktem – sefirą Biną. Z kolei konsekwencją powstania trzeciego punktu jest względność, która pozwala określić jakości i ilości indywidualnych elementów – i tym właśnie jest Otchłań.
Czy wchodząc do Otchłani opuszcza nas nasz Święty Anioł Stróż?
W pewnym sensie tak. Święty Anioł Stróż jest uosobieniem naszej najdoskonalszej jaźni – ucieleśnieniem Prawdziwej Woli. Wejście do Otchłani następuje, gdy poprzez ciągłą komunię z Nim dojdziemy ostatecznie do Alchemicznych Zaślubin, czyli zjednoczenia obecnych nas z naszą najlepszą wersją. Wówczas my sami stanowimy obraz naszego Opiekuna i przestaje się on przejawiać w zewnętrznej formie. Jednakże, to tylko pierwsza część zaślubin.
Aby przebyć Otchłań, konieczne jest zintegrowanie w sobie całości Absolutu, więc również negatywnej strony rzeczywistości, dlatego też, gdy utożsamimy się z wszystkim tym, co najpiękniejsze, na zewnątrz zostanie tylko to, co najokropniejsze. Święty Anioł Stróż, aby dokończyć z nami Zaślubiny, przybiera więc formę demona Choronzona, aby sprawdzić, czy będziemy Mu wierni nawet w chwilach zwątpienia.
Według twórczości Aleistera Crowleya nieuniknione jest spotkanie w Otchłani owego demona Choronzona, z którym adept musi stoczyć walkę. Czy coś takiego naprawdę ma miejsce? Jak to wygląda w praktyce?
Ów mieszkaniec Otchłani jest realną i uniwersalną koncepcją, jednak sposób, w jaki objawia się konfrontacja z nim, zależny jest całkowicie od osoby. Może wydarzyć się to w formie rzeczywistej walki, w stylu salomonicznego wiązania duchów, a może też odbyć się w postaci wewnętrznego dialogu ze samym sobą. Choronzon to “Demon Rozumu”, czyli tkwiący we wszystkich ludziach głos rozsądku lub zwątpienia. Rozsądek to jednak coś dobrego, dlaczego więc nazywamy go demonem? Ponieważ rozum potrafi operować jedynie w zakresie dualistycznych konceptów, podczas gdy Absolut godzi w sobie wszystkie paradoksy. Aby przekroczyć Otchłań, konieczne jest zatem spętanie Choronzona, co pozwoli na zanurzenie się w morzu czystych informacji i pochłonięcie ich wszystkich bez selekcjonowania.
Tajną bronią Choronzona jest ukazywanie adeptowi tych wizji przyszłości, które wywołują w nim największą niechęć. Sekretem pozwalającym go pokonać, jest wiedza, iż pod tą wstrętną maską jest tak naprawdę nasz Święty Anioł Stróż. Świadomość tego umożliwia zaakceptowanie Choronzona – uosobienia naszych najgłębszych fobii – co prowadzi do przełamania wewnętrznego tabu i pogodzenia sprzeczności.
Czy można z powrotem “spaść” poniżej Otchłani? Czy możliwy jest upadek i rozpoczęcie inicjacji od nowa?
W pewnym sensie, upadek poniżej Otchłani jest nie tyle możliwością, co regułą, ponieważ inicjacja na stopień Mistrza Świątyni wymaga powrotu adepta do sekwencyjnej rzeczywistości. Człowiek po doznaniu Absolutu wraca do swojego zwyczajnego ciała, na nowo wdziewając jego ograniczenia. Naturalnie, kończy się to tym, że zapomina większą część doznania Absolutu, ponieważ jego ludzkie granice nie pozwalają na zachowanie tak rozległych wspomnień.
Ale pytasz o to, czy można cofnąć się w rozwoju – otóż nie. Po powrocie do ciała z pewnością zmieni się wiele rzeczy, jednak nastąpi to tylko w przypadku tych obiektów, których naturą jest zmiana. Świadomość sama w sobie jest stała, ponieważ obecna jest zawsze i wszędzie – wszystko dzieje się w niej. “Zmiana” następuje więc tylko wewnątrz świadomości. Doświadczenie braku sekwencji to z kolei “stałość”, dlatego jest trwałe. Można tutaj porównać rzeczywistość materialną do snu, działania w którym nie mają żadnego wpływu na prawdziwy świat jawy, czyli świadomość Absolutu. Przekroczenie Otchłani jest zatem nieodwracalne.
Przy zadawaniu takich pytań, trzeba pamiętać, iż Absolut nie jest tylko “punktem końcowym”, ale i “startem”. Po zjednoczeniu z nim nie można więc wrócić do początku, ponieważ już się to zrobiło – jednocześnie nie opuszczając końca.
Jak przejście Otchłani ma się do rozwoju umiejętności maga?
Przekroczenie Otchłani, jako Drugie Zadanie, jest wydarzeniem jednorazowym, które może, ale nie musi mieć żadnego bezpośredniego wpływu na rzeczywistość. Inicjuje ono natomiast serię kolejnych doznań “z ponad Otchłani”. Takie wychodzenie poza granice relatywnej rzeczywistości powoduje utożsamienie maga z koncepcjami wszechwiedzy i wszechmocy, jednak oznacza to jednocześnie wszechmiłość – czyli brak wyboru. Absolut nie dyskryminuje – nie rozróżnia jednej opcji ponad drugą – wszystkie są dla niego takie same. Dlatego aby sprowadzić z niesekwencyjnego planu jakieś informacje bądź wydarzenie, konieczne są umiejętności “poniżej Otchłani” – a te są już całkowicie indywidualną kwestią.
Czy faktycznie słuchają się go wszystkie duchowe istoty? Jak wygląda kwestia Prawdziwej Woli na tym poziomie?
Mistrz Świątyni to stopień, który stanowi ten etap Drogi maga, gdzie jego Prawdziwą Wolą jest już tylko całkowite zjednoczenie z Absolutem. W owej inicjacji jego oraz całej reszty ludzkości, każda istota jest oczywiście zobowiązana mu pomóc. Z drugiej strony, dzieje się to często bez świadomej woli adepta i z boku wygląda to raczej tak, jakby to istoty duchowe kierowały jego losem.
Jak działa wola człowieka po Przekroczeniu Otchłani?
Wydarzenie to najczęściej uświadamia człowiekowi wiele kwestii na temat jego osoby, przez co traci on chęć do marnowania czasu na sprawy nieważne. Nie znaczy to całkowitego zaniku ludzkich popędów, ale zaczyna się je postrzegać jako opcję, a nie priorytet. Można powiedzieć, że zyskuje się dużo większą kontrolę nad własnymi zachciankami. Nie oznacza to jednak, że Mistrz Świątyni jest z reguły moralnie dobrą osobą, dążącą jedynie do pomocy innym. Wciąż może być egoistycznym dupkiem, jednak na tym etapie jego “egoistyczne” pragnienia i tak ostatecznie wiążą się z oświetlaniem innym osobom drogi do Absolutu.
Jaki stosunek ma się wtedy do innych ludzi i swoich celów, co wtedy staje się ważne dla takiej osoby?
Jak wspomniałem, Przekroczenie Otchłani wiąże się z bardzo dużym wglądem duchowym. Oznacza to również lepsze rozumienie innych osób i relacji między nimi. Motywem przewodnim stopnia Mistrza Świątyni jest natomiast dążenie do ponownego Zjednoczenia z Bogiem, środkiem do czego stają się wszystkie “zewnętrzne” zjawiska. Ludzie zaczynają być postrzegani jako części naszej świadomości – zarówno te, które należy inicjować, jak i te, które to nas inicjują.
Zapewne nawiązujesz do tego, że aby przekroczyć Otchłań, mag musi porzucić zupełnie to, kim jak dotąd był. I jest to jak najbardziej prawdziwe. Jednak po powrocie z Otchłani, Mistrz Świątyni zauważy, że niektóre cechy swojej ludzkiej osobowości może wykorzystać na korzyść własnej inicjacji. Jeśli jest on na przykład pisarzem, to literatura może stać się środkiem osobistego rozwoju, jak i jednocześnie jego narzędziem do wtajemniczania innych.
Jak osiągnięte Zrozumienie przekłada się na własną drogę i cele, z którymi utożsamiało się przed doznaniem Absolutu?
Jak wyżej – jeśli podstawowa natura maga wiązała się np. ze sztuką, to niekoniecznie musi on porzucać tę cechę. Zmieni się natomiast jego podejście do niej. Jako że jego najwyższą inspiracją będzie od tego momentu Absolut, to Jego właśnie będzie starał się wyrazić poprzez swoje dzieła artystyczne. Mistrz Świątyni nie musi być koniecznie magiem ani mistykiem, tak jak i po Przekroczeniu Otchłani nie każda osoba poświęci się magicznej praktyce.
Jak jeszcze Przekroczenie Otchłani przekłada się na codzienne życie? Pojawiają się jakieś nowe nawyki? Człowiek inaczej się czuje?
Nie ma w tej kwestii reguły, a zatem można powiedzieć, że doznanie Absolutu nie ma bezpośrednio żadnego wpływu na normalne życie. To znaczy, że może się on nadal zachowywać i czuć dokładnie tak samo jak przed tym, z tym wyjątkiem, że nie będzie się on już z tymi zachowywaniami i uczuciami utożsamiać – nie będą one stanowić centrum jego osoby. Dla każdego uniwersalne jest rozpuszczenie poglądu, iż ego stanowi całość jego istoty, natomiast co z tej zmiany wyniknie na fizycznym polu – nie sposób przewidzieć.
Czy Mistrz Świątyni skłania się do jakiegoś konkretnego modelu magii?
I tak i nie. Przekroczenie Otchłani ukazuje, że wszystko jest symboliczne i wobec tego – arbitralne. Teoretycznie, skłaniałoby go to zatem do modelu informacyjnego, ale z drugiej strony – arbitralność oznacza też, iż można właściwie korzystać z jakiegokolwiek modelu, ponieważ wszystkie są tak samo prawdziwe czy skuteczne.
Czy ma to przełożenie na jego energetykę?
Znów – może, ale nie musi. Wszelkie modele – i to, co im podlega – istnieje “poniżej Otchłani”. Przekroczenie Otchłani nie musi mieć zatem żadnych fizycznych i astralnych konsekwencji. Oznacza to, że Mistrz Świątyni niekoniecznie musi mieć wielką świetlistą aurę i odwrotnie – można spełniać te czynniki bez doznania Absolutu. Patrząc przez pryzmat modelu energetycznego, wydawałoby się, że doznanie Absolutu musi wymagać ogromnych wpływów energetycznych, ale to błąd – Przekroczenie Otchłani odbywa się poza ciałem maga.
Z drugiej strony, Otchłań w systemie hinduistycznym odpowiada czakrze gardła, więc całkiem prawdopodobne jest, iż jej energetyczny ośrodek odzwierciedli jakoś wewnętrzną przemianę, co z kolei możliwe byłoby do dostrzeżenia przez odpowiednio wyszkoloną osobę.
Jak wygląda kwestia jego zrozumienia Kabały i używania jej do realizacji celów?
Przekroczenie Otchłani pokazuje w pewnym sensie podstawę rzeczywistości, co pozwala Mistrzowi Świątyni ułożyć sobie w głowie meta-system, klasyfikujący wszystkie zjawiska. Kabała jest właśnie takim meta-systemem, stworzonym przez starożytnych oświeconych mędrców. Jeśli więc adept zna teoretyczne założenia Kabały, doznanie Absolutu pozwoli mu lepiej je zrozumieć, co da mu także możliwość doskonalszego praktycznego korzystania z tej mapy.
Czy taka osoba mogłaby zacząć inną ścieżkę wtajemniczenia “bo tak jej się podoba”?
Jest to możliwe, ale raczej mało prawdopodobne. Jeśli jakaś osoba miałaby nagle zacząć się zajmować czymś kompletnie innym, prawdopodobnie przejawiałaby skłonności ku temu już wcześniej.
Jak wspięcie się na poziom Biny ma się do Drzewa Nocy?
Wiele zależy od tego, jak się rozumie Drzewo Nocy – czy jako “drugą stronę Drzewa Życia”, czy też siedzibę pierwotnych sił, na jakich oparte jest Stworzenie. W pierwszym wypadku sprawa jest bardzo prosta – Bina jest ponad dualizmem, więc na tym poziomie nie ma różnicy między sefirami i klifami.
Drugie podejście jest z kolei całkowicie inne, ponieważ nie ma w nim dziesięciu skorup, a jedynie siedem, odpowiadających sefirom poniżej Otchłani. Przy czym, klify te wcale nie są oddzielne od sefir, ponieważ według legendy, z której pochodzą, człowiek reinkarnuje się przecież po to, aby odzyskać zagubione w nich światło, co oznacza, iż inicjacja automatycznie zawiera w sobie już eksplorację klifot i nie jest konieczna oddzielna praca z nimi.
Niezależnie więc od podejścia, wejście na poziom Biny oznacza, iż przepracowało się już klify.
Czy mogę zrezygnować z przechodzenia Otchłani mimo, że osiągnąłem już Wiedzę i Konwersację Świętego Anioła Stróża?
Nie, nie jest to możliwe. Można ten proces odwlekać, aczkolwiek nie da się zahamować tej siły. Święty Anioł Stróż jest zewnętrzną formą Absolutu. Jeśli zaprosiliśmy go do swojego życia i doznaliśmy z nim połączenia, to nie możemy go już zerwać. Od tego momentu są tylko dwa wyjścia: Albo poddamy się strumieniowi i przekroczymy Otchłań, albo będziemy się opierać i prędzej czy później siła, jaką wygenerowaliśmy, rozerwie nas na strzępy.
Czy w Otchłani można zostać?
Tak. Uniwersalnym prawem wszechświata jest zmiana z jednego stanu w drugi. Skoro nieograniczona świadomość Absolutu skupiła się do postaci ego, to oczywistym jest, iż ostatecznie zmierza ono do ponownego rozpuszczenia w Jedni. Jeśli zaś adept w momencie tym (tj. w Otchłani – na granicy między jednością i wielością) będzie nadal preferował jakąś rzecz ponad wszystkie inne, to jego jaźń skoncentruje się wokół tego elementu i – w wyniku siłowania z prądem nieskończoności – wykreuje obsesję. Najczęściej dzieje się to chyba względem chęci przetrwania (w sensie zachowania indywidualności). Osoba, która w ten sposób utknie w wiecznej potyczce z wszechświatem, jest tym, co Crowley nazywa Czarnym Bratem.
Czy Czarny Brat utracił swojego Anioła Stróża? Utracił swoją Prawdziwą Wolę? Jeśli to było jego Prawdziwą Wolą, to właściwie co dalej? Jak rozumie się to, że Czarny Brat jest rozrywany przez Wszechświat? Co się z nim dzieje po śmierci?
Crowley sam nie był pewien, co właściwie jest przyczyną powstawania Czarnych Braci (i ja nie czuję się lepszy w tej kwestii) – czy od początku było to ich Prawdziwą Wolą, czy też zamiast z Aniołem Stróżem, zjednoczyli się z Demonem? Jeszcze inna opcja jest taka, że decyzja o tym zapadła na moment przed samym Przekroczeniem Otchłani, gdzie z wszechmocą Absolutu wybrali po prostu drogę autodestrukcji.
Mogę z pewnością powiedzieć, że Czarny Brat nie utracił swojego Anioła, a jedynie pozostaje z nim cały czas w połączeniu, przez co na zewnątrz Absolut objawia się tylko w destruktywnej, negatywnej formie. Z drugiej strony, zamiast ją ze sobą zintegrować, adept wciąż siłuje się z losem i sabotuje swój postęp przez obsesyjne trzymanie się indywidualności.
Działają więc na niego dwie siły – prowadząca do Absolutu oraz jego opór trzymania się jednej rzeczy. Przez stawianie oporu, jego świadomość zamiast przekroczyć indywidualność, to doznaje jej rozerwania, przez co nie rozszerza się, a zapada w sobie i znika. Śmierć takiej osoby jednak wcale nie kończy tego procesu, ponieważ podobnie jak (z powodu grawitacyjnej dylatacji czasu) obiekt wpadający do czarnej dziury nigdy nie dozna przekroczenia horyzontu zdarzeń, podobnie Czarny Brat będzie przeżywać wieczną walkę z wszechświatem.
Czy Czarny Brat ma możliwość wejść z powrotem powyżej Otchłani? Czy to naprawdę jednorazowa decyzja?
Teoretycznie, jest to możliwe. Problem tkwi w tym, że bycie Czarnym Bratem polega na takiej wielopoziomowej obsesji, która to uniemożliwia, więc w praktyce jest to raczej niewykonalne, gdyż osoba ta nigdy nie będzie chciała porzucać obiektu swojej uwagi. Przekroczenie Otchłani najpewniej uznałaby więc za swój największy lęk.
Czy “przebóstwienie” znane osobom praktykującym ścieżki nocne/lunarne etc. jest tym samym doświadczeniem co Przekroczenie Otchłani? O co chodzi z koncepcją stworzenia nowego Wszechświata i zostania w nim Bogiem?
Osobiście uważam, że tak, jednak większość przedstawicieli tych ścieżek się ze mną nie zgodzi. Według niektórych, Przebóstwienie ma być staniem się równym Bogu, ale pozostając indywidualnym sobą. Dla mnie to nonsens, gdyż niemożliwe byłoby to bez udziału jakiejś zewnętrznej, oddzielnej od Absolutu siły. Z kolei jeśli jakaś siła zewnętrzna miałaby wpływ na nasz wszechświat, to nie byłaby wcale zewnętrzna. Dorównanie do Absolutu jest niemożliwe w inny sposób, jak utożsamienie się z nim – czyli Przekroczenie Otchłani.
Niektórzy ten problem starają się rozwiązać w taki sposób, iż sugerują możliwość zostania innym “Absolutem”, całkowicie oddzielnym od naszego “Absolutu”. Jednak nawet gdyby to było możliwe (a nie jest, bo gdyby coś było poza nim, to wówczas Absolut nie byłby Absolutem, a tylko mniejszym bóstwem) nie potrafię znaleźć sensu dążenia do czegoś takiego.
Czy kogoś Prawdziwą Wolą może być tylko samo przejście Otchłani i skończenie na tym?
Teoretycznie, możliwe jest pominięcie pośrednich stopni Mistrza Świątyni, Maga oraz Ipsissimusa i zostanie w stanie wiecznej Nirwany, bez powrotu do ciała. W praktyce, ciężko powiedzieć, czy to się kiedykolwiek zdarzyło, ponieważ w takim ciągu wydarzeń nie ma możliwości, aby ktoś nam o tym opowiedział.
No dobra, więc jak mam przekroczyć Otchłań?
Tej kwestii poświęcę w przyszłości osobny artykuł. (Edit: Już powstał. Zobacz tutaj).
Autorzy: Pytania – Frater Hermit, odpowiedzi – Frater L.V.X.
z tego co piszesz wynika ze nie taki choronzon straszny jak go maluja 😉
LikeLike
Zabawnie, komentarz ten system wordpressa oznaczył jako “komentarz 93”. 😉
Choronzon może być straszny. Dobiera się on do najgorszych obaw maga i kieruje je przeciwko niemu. Kryzys Otchłani jest prawdziwy i w porównaniu do wcześniejszych “prób” bardzo się wyróżnia, atakując wszystkie możliwe pola jednocześnie. Panika w tej sytuacji może doprowadzić do kompletnej porażki. Z drugiej strony, opanowanie i akceptacja gwarantują łagodne przejście tego procesu.
LikeLike
Nie wiem za dużo o modelu rozwoju duchowym by Crowley. Dużo bardziej interesował mnie Steiner.
Miałbym prośbę o odniesienie się do etapów rozwoju duchowego opisanych przez Rudolfa Steinera. Mówi on o Strażnikach Progu:
– Mniejszym Strażnikiem Progu – określanym mianem Cienia – odzwierciedlającym nasze lęki obawy, złe strony. Rozwój duchowy w relacji do niego polega na przekształceniu tego Cienia (aż do usunięcia wszystkich negatywnych cech – no, powiedzmy, że do momentu “wybielenia”) i następnie jego integracji z naszą osobowością.
– Większym Strażnikiem Progu – stojącym na straży przed wejściem do świata duchowego (Raju/Nieba). Po zintegrowaniu naszego “cienia” stajemy przed Większym Strażnikiem Progu, który został określony jako Archanioł Michał. Zabrania on wejścia do świata duchowego aż do wypełnienia naszej karmy/zużycia wszelkiego naszego doświadczenia / energii / możliwości na rzecz rozwoju ludzkości.
Gdy wypełnimy naszą karmę i zużyjemy wszelką energię lub zajdą takie okoliczności w Absolucie, że będzie to już dopuszczalne, to wtedy “Bramy Niebios” zostają dla nas otwarte i możemy wejść do świata duchowego – jest to określone jako ścieżka “Prawej Ręki”.
Jeśli mimo zakazu na mocy naszej decyzji wstąpimy do świata duchowego, to nasze doświadczenie/energia itd. i tak zostanie wykorzystane dla rozwoju ludzkości, ale my zostajemy oddzieleni od linii rozwojowej ludzkości – nie wiadomo, co się z taką osobowością dzieje, ale z punktu widzenia naszej rzeczywistości i istot kroczących ścieżką Prawej Ręki taka osobowość jest unicestwiona, a to, co pozostało na naszej płaszczyźnie z takiej osoby powoli się degeneruje. Jest to określone mianem ścieżki Lewej Ręki.
Z mojej perspektywy Mniejszy Strażnik Progu odpowiada Choronzonowi a Większy Strażnik Progu – Aniołowi Stróżowi. W sumie Archanioł Michał to też Anioł, tylko, że większy;-). Co do sekwencji zdarzeń to przedstawiłeś rzecz raczej odwrotnie, ale zastrzegłeś, że zdarzenia mogą mieć inną kolejność i jest to dla mnie do przełknięcia – czas jest tylko jednym z wymiarów i w wiecznym tu i teraz pewnie jest to bez znaczenia, lub dokładniej ma to o tyle znaczenie o ile jest nam to pomocne.
Mam natomiast mętlik ze ścieżkami – Lewa/Prawa.
O ile kojarzę (i o ile się nie mylę) Crowley negatywnie wypowiadał się o tych, co idą ścieżką Prawej Ręki – to chyba oni są Czarnymi Braćmi.
Jak sam byś to określił? Na której ścieżce byś się postawił (w swojej definicji ścieżki)?
Zawsze myślałem, że przekroczenie otchłani to oderwanie się od losu ludzkości – co jak co, ale po tym co tu przeczytałem nie napiszę, że w jakimkolwiek sensie oderwałeś się od ludzkości.
Dla mnie otchłań, to dylemat wędrowca z zagadki o dwóch braciach mieszkających na rozstaju – wiadomo tylko, że jeden mówi prawdę, drugi kłamie. Kluczem do wyjścia z dualizmu sytuacji jest właściwe pytanie. Jak ono powinno brzmieć?
LikeLike
Nie jestem jeszcze dobrze zeznajomiony ze Steinerem. Wydaje mi się jednak, że mogę stwierdzić poniższe.
Mniejszy Strażnik Progu w swojej pozytywnej formie to u Crowleya Święty Anioł Stróż; w negatywnej – Choronzon. Większy Strażnik Progu to także Święty Anioł Stróż, jednak poziom wyżej. “Michael” to “Ten, który jest jak Bóg”, czyli odzwierciedla on sobą całkowicie Absolut. W opisach Steinera, gdy Mniejszy Strażnik Progu objawia się w swojej negatywnej formie, to u Crowleya mówimy o wejściu w Otchłań. Gdy u Crowleya Dziecię Otchłani ponownie spotka swego Anioła i tym samym ujrzy wizję Atmana (Atmadarszanę), to u Steinera mówilibyśmy o minięciu Większego Strażnika Progu. W 4 części Pamiętnika Głupca wspominałem, że istnieją dwie fazy w procesie kreacji wszechświata: Płonący Miecz i Wąż Mądrości. Owe ogniste ostrze to oczywiście broń Michaela, o której piszesz, a jaka w Kabale odzwierciedla “błyskawicę” i drogę, jaką Ain Sof Aur (Nieskończone Światło) przedostaje się z Nieba przez kolejne sefiry w dół Drzewa Życia, aż do świata fizycznego. Skoro więc miecz Michaela określa siłę twórczą, to nic dziwnego, że niemożliwe jest przebycie tego progu bez wyczerpania własnego potencjału na Ziemi. Z drugiej strony, zostanie Mistrzem Świątyni, choć na moment także ujawnia tę Najwyższą Prawdę (gdyż jak pisałem, trzy najwyższe sefiry są tak naprawdę Jednym), nie gwarantuje zostania w wiecznej Nirwanie, a wręcz przeciwnie – powstaje nowa misja, nowe Dzieło, choć w pewnym innym sensie nadal to samo.
To co piszesz dalej, o próbie przebycia Otchłani, pomimo niespełnienia swojego zadania, i unicestwienia w wyniku tegoż, odpowiada pojęciu Czarnego Brata u Crowleya. Tutaj jednak uwaga taka, że Mistrz Therion utożsamiał Czarnych Braci ze “Ścieżką Lewej Ręki”, co wyraźnie widać nawet w “Gwieździe na Horyzoncie”.
Przekroczenie Otchłani to jak najbardziej oderwanie od losu ludzkości. Dla Was mogę wydawać się istotą z krwi i kości, piszącą o magii i odpowiadającą na pytania w kwestii duchowości, ale “ja” nie jestem tym ciałem, tą osobą, ani tym umysłem – stanowią one jedynie wehikuł dla Wielkiego Dzieła, które dawno dla mnie jest skończone, lecz w niższych warstwach rzeczywistości zwyczajnie nadal postrzega się jego powidok.
Kluczem jest zadanie pytania, na jakie samemu zna się odpowiedź.
LikeLike