Odmienne spojrzenie na: Eony

Niedawno wpadłem na nową serię artykułów czy też esejów. Nazwałem ją “Odmienne spojrzenie na…” i analogicznie, będę w nich przedstawiać nieco inne perspektywy od powszechnie przyjętych. Oczywiście, nie zabraknie też jakiegoś przekazu merytorycznego. W każdym razie, chciałbym, aby wątki te przerodziły się w dyskusje, a zatem zapraszam do wyrażania własnych przemyśleń odnośnie poruszanych zagadnień.

Na pierwszy ogień idzie pojęcie “Eonu”. W magii wprowadził je znany wszystkim Aleister Crowley, który uznał, iż nasza pamięć ludzka rozciąga się na trzy główne okresy czasu. Pierwszym znanym nam Eonem jest Eon Izydy, gdzie panował kult kobiet i Księżyca. Ludzie postrzegali wtedy kobiety za dające życie, a cykl miesiączkowy naturalnie wiązali z miesiącem księżycowym. Nie dostrzegano wtedy związku między stosunkiem seksualnym i porodem, więc kobiety uważano za jedyne źródło życia, porównując je do Ziemi. Tak powstał kult Bogini, kult ciała i związku z naturą.

Wkrótce później ludzie, chcąc uprawiać pola, pojęli znaczenie Słońca. Wtedy też zauważono rolę mężczyzny w procesie prokreacji. Nastał Eon Ozyrysa. Zaczęto uważać, że nawet jeśli to Ziemia daje życie, to bez Słońca nic z niej nie wyrośnie. Powstał więc kult solarny, kult ojca. Tak narodził się męski Bóg. Zrozumiano, że do wszelkiej kreacji potrzebne są dwie siły, lecz mimo to, mężczyźni chcieli czasów swojej dominacji. Kobiety zaczęto więc uważać za nieczyste, a kult Bogini za bluźnierczy i szatański. Cała uwaga została skupiona na Słońcu, które, jak wtedy uważano, rankiem się rodziło, wieczorem umierało, a następnego dnia ponownie odradzało. Tak też powstał mit odradzającego się człowieka-Boga, który stał się formułą tamtego Eonu. Z ciała uwaga przeszła na duszę, pokonującą śmierć.

W końcu z udziałem Crowleya miał narodzić się kolejny Eon – Horusa. Jest to era syna, który zrzuca z tronu swego ojca samemu wdziewając Koronę. Ludzie Eonu Horusa mają już świadomość tego, że Ziemia krąży wokół nieśmiertelnego Słońca, znajdującego się w centrum układu. I tak też człowiek jest nieśmiertelny, a śmierć jest jedynie złudzeniem, tak jak jest nim noc. Tutaj życie jest przejściowym, acz koniecznym etapem nieustającego procesu rozwoju świadomości. Musimy po prostu rozwijać się tak długo, aż staniemy się nieśmiertelnym Bogiem. Uwaga poświęcona jest zarówno światu ducha, jak i fizyczności.

Sednem tego wywodu jest, iż Crowley całą koncepcję Eonów osadza w perspektywie czasoprzestrzennej, uważając, że mają one miejsce w określonych punktach historii. Wówczas Eon Izydy zaczyna się około 10 tysiąclecia p.n.e., w erze Lwa, po czym około 2500 roku p.n.e. sięga zenitu i przeistacza się w Eon Ozyrysa, aby następnie na początku XX w. wraz z powstaniem “Księgi Prawa” nastał Eon Horusa, który będzie trwał jeszcze jakiś czas. Niejaki Frater Achad dopisuje do tej koncepcji jeszcze jeden element – Eon Maat, córki. Według Crowleya był na to czas później, ale Achad uparł się i rok po śmierci Bestii, w 1948 roku, ogłosił rozpoczęcie Eonu Maat.

Nie można zaprzeczyć, że Crowley cały czas spoglądał na Eony jako coś, co jest ściśle związane z czasem i przestrzenią. Są jednak osoby, które uważają to zwyczajnie za błędną interpretację (i ja także do tej grupy należę). Kenneth Grant oraz Nema (Margaret Ingalls) w książce “Maat Magick” razem stwierdzili, że Eony nie są czymś, co istnieje w czasie, lecz świadomości. I zgodnie z tym, choć Crowley powiedział, że “Eon Maat może poczekać”, to zawarta w nim energia jest dostępna TERAZ dla każdego, kto zapragnie się do niej podłączyć. W ten sposób dochodzimy do wniosku, że to, jaki Eon obecnie panuje, nie jest kwestią ery, w jakiej się urodziliśmy, lecz naszego własnego umysłu.

I tak też w dzisiejszym magicznym (i nie) społeczeństwie wystarczy się tylko rozejrzeć, by zobaczyć przedstawicieli każdego z wspomnianych Eonów. Mamy np. Szamanów, którzy uznają kult przodków, co pasuje do charakterystyki Eonu Izydy. Są też sekty kapłańskie w stylu Eonu Ozyrysa, jak choćby Katolicy, którzy uznają stojącą nad nimi istotę dyktującą określone zasady. Istnieją też Horusowi przedstawiciele, jak np. Thelemici, Chaoci i Hermetycy, stawiający na indywidualny rozwój wolnej jednostki. Ale mamy też magów i mistyków, którzy uważają, iż nie ma żadnego rozwoju, a oświecenie jest tu i teraz, tylko wystarczy je zauważyć. Wszystko to jest stanem świadomości. Nawet Crowley w swoim Tarocie Thotha podpisał kartę Sądu Ostatecznego jako “Eon”. A karta ta oczywiście nie odnosi się do żadnej fizycznej Apokalipsy, lecz właśnie do duchowego stanu umysłu.

Myślę, że można by te Eony uznać nawet za określone etapy ludzkiego rozwoju i przypiąć je do odpowiednich sefir Drzewa Życia. Eon Izydy przedstawiałby sefirę Malkut i świat Asija, gdzie adept coś robi, nie wie dlaczego, nie wie jak, ale zyskuje jakieś tam owoce swojej pracy. Nie ma tu głębszego zastanawiania się nad filozoficzną stroną duchowości, po prostu czarowanie dla efektów materialnych. Wyżej mamy Eon Ozyrysa w sefirze Jesod i świecie Jecira. Tutaj znamy już pewne odgórnie narzucone zasady, ale przez ich znajomość popadamy w fanatyzm i niewolnictwo. Adept działa tu bardzo schematycznie, w oparciu o poznane prawa. Wszystko, co nie zgadza się z jego światopoglądem, to natomiast fałsz i trzeba to odrzucić. Oczywiście, jak można się domyślić, przedstawicieli tych dwóch przypadków możemy spotkać w naszym magicznym społeczeństwie najwięcej.

Mniej jest już osób, które przeszły Wiedzę i Konwersację Świętego Anioła Stróża, czyli poznały esencję swojej istoty w sefirze Tiferet w świecie Berija i tym samym zapoczątkowały w swoim rozwoju Eon Horusa. Tutaj następuje zrozumienie, iż celem drogi magicznej jest oświecenie i aby do niego dążyć, należy iść za głosem własnej intuicji. Dla adepta na tym etapie najważniejsze jest spełnienie swojej prawdziwej Woli. Ostatnim etapem tej drogi jest natomiast Eon Maat, który rodzi się po przejściu Daat i dostaniu się do świata Acilut. Prowadzi to natomiast do uświadomienia sobie, że cała ta droga cały czas była skończona, wystarczyło tylko zwrócić na to uwagę. Oświecić siebie można było w każdym momencie, a nawet cały ten czas było się oświeconym, tylko się tego nie dostrzegało.

Rodzi to trochę zabawny łańcuch następujących po sobie dowcipów płatanych nam przez los za każdym razem, gdy przechodzimy z jednego Eonu do drugiego. Żeby uświadomić sobie, że nie ma żadnej drogi do oświecenia, najpierw trzeba taką drogę przejść. Żeby zrozumieć, że nie potrzeba żadnych zasad, najpierw trzeba działać według nich. Żeby zauważyć istnienie zasad, najpierw trzeba działać bez nich, mając je całkowicie gdzieś. To strasznie zabawne, ale tak to właśnie wygląda. Dopiero, gdy człowiek umrze i narodzi się ponownie, może zrozumieć, że nie ma żadnej śmierci i nie ma żadnych narodzin – to tylko iluzja. Aby “wrócić do domu i znaleźć spokój” konieczne jest najpierw opuszczenie go i przebycie całego świata.

Cała ta dyskusja dla przeciętnej osoby może być w zasadzie bez znaczenia. Wielu czytelników może nawet nie zdawać sobie sprawy z istnienia tych całych Eonów. Uważam to jednak za ciekawy temat, szczególnie że odmienne spojrzenie, jakie tutaj przedstawiłem, wprowadza wiele zmian w to, jak postrzegamy np. stopień Magusa w Zakonie A.’. A.’. Crowley w “Gwieździe na Horyzoncie” pisał bowiem o nim tak:

Kluczową charakterystyką tego Stopnia jest, że posiadacz wymawia Kreatywne Magiczne Słowo, które zmienia planetę na której żyje, poprzez zaprowadzenie nowych oficerów przewodniczących jej inicjacji. Może to mieć miejsce jedynie podczas “Ekwinoncjum Bogów” na końcu “Eonu”; to jest, kiedy tajemna formuła, która wyraża Prawo jej działania, staje się przestarzała i bezużyteczna dla jej dalszego rozwoju.

(Tak więc “Karmienie” jest formułą niemowląt: kiedy pojawiają się zęby, wyznacza to nowy “Eon”, którego “Słowem” jest “jedzenie”).

Magus może więc pojawić się w tej postaci na świecie tylko w odstępach kilku stuleci (…).

Nie znaczy to, że w jakimś Eonie tylko jeden człowiek może osiągnąć ten Stopień (…). Człowiek może poczynić osobisty postęp równy do tego od “Słowa Eonu”; lecz utożsami się on z obecnym słowem, i użyje swej woli aby go dopełnić, aby nie kolidować z dziełem Magusa, który wymówił Słowo Eonu, w którym on żyje.

Według powyższego fragmentu, jeśli przykładowo pojawi się Magus w obecnym już Eonie Horusa, to on też musi się zgadzać z jego formułą. Ale jeśli spojrzymy na to bez tej czasoprzestrzennej otoczki, to każdy Magus może wypowiedzieć własne Słowo i stworzyć nim własny Wszechświat, który zgodnie z poglądem, iż wszystko jest świadomością, i tak istnieje przecież tylko w jego “głowie”, więc nie zaistnieje żaden faktyczny konflikt, ponieważ to człowiek ustanawia Eon, w którym się znajduje, a więc to od niego samego zależy, jakie Słowo przyjmie. W ten sposób przedstawia on światu system, który prowadzi do duchowego oświecenia, przedstawia swoje Słowo, które adept magii może uznać za własne bądź nie. W takiej sytuacji, jakkolwiek by na to nie spojrzeć, dopóki Magus nie będzie próbował nikomu na siłę wciskać swojego Prawa, to nie może zaistnieć żadna kolizja.

Z mojej strony to jak na razie wszystko na ten temat. Zachęcam do wyrażania własnych opinii.


Autor: Frater L.V.X.
Pierwszy raz opublikowano: 20.07.2015
Edycja: 24.02.2016
Edycja 2: 16.12.2016

Napisz Wiadomość | Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s